Recenzja Książki: Tom Clancy – „Kardynał z Kremla”


 W literaturze militarnej Tom Clancy to marka sama w sobie – autor, którego nazwisko z czasem stało się synonimem precyzyjnie skonstruowanych techno-thrillerów, inspirowanych realiami zimnowojennej geopolityki, wywiadu i współczesnej wojny technologicznej. Jego powieść „Kardynał z Kremla” (1988) to jedna z tych książek, które definiują jego styl: bogato udokumentowana, politycznie osadzona, technologicznie zaawansowana i niepozbawiona dramatycznego rozmachu.

To również powieść, która potrafi być frapująca i... nużąca jednocześnie.

Fabuła z najwyższych szczebli władzy

Akcja Kardynała z Kremla toczy się w szczytowym okresie Zimnej Wojny. Główna oś fabularna skupia się na amerykańskim i radzieckim wyścigu technologicznym związanym z programem Strategicznej Inicjatywy Obronnej (SDI), znanym powszechnie jako „Gwiezdne Wojny”. W tle tych działań toczy się niebezpieczna gra wywiadowcza – CIA posiada niezwykle cennego informatora w samym sercu sowieckiej władzy. Jego kryptonim: „Kardynał”.

Tymczasem w Stanach Zjednoczonych również nie wszystko jest pod kontrolą – wyciek informacji z programu SDI stawia pod znakiem zapytania równowagę sił, a do akcji wkracza analityk i oficer wywiadu Jack Ryan, znany już czytelnikom z poprzednich książek Clancy’ego.

Plusy:

 Realizm technologiczno-polityczny

Tom Clancy zawsze słynął z drobiazgowego podejścia do faktów. Kardynał z Kremla to powieść oparta na rzetelnym researchu – od szczegółów działania systemów laserowych, przez zasady funkcjonowania instytucji wywiadowczych, aż po strukturę radzieckiej władzy. Autor przekonująco przedstawia napięcia zimnowojenne, politykę zakulisową i mechanizmy rywalizacji mocarstw.

Dla miłośników militariów, polityki i techniki – to prawdziwa gratka.

Konstrukcja fabularna

Książka jest podzielona na kilka równoległych wątków, co pozwala zbudować wielowarstwowy obraz konfliktu. Mamy więc z jednej strony Jacka Ryana w Waszyngtonie, z drugiej afgańskiego bojownika „Archera” prowadzącego partyzanckie działania w górach Hindukuszu, a z trzeciej samego „Kardynała” – pułkownika Filitowa, wysokiego rangą sowieckiego oficera, który przez dekady przekazywał tajne informacje Amerykanom. Każdy z tych wątków wnosi do książki inne napięcie i dynamikę.

Brak nadmiaru politycznej egzaltacji

W odróżnieniu od późniejszych powieści Clancy’ego, gdzie obecność prezydenta USA i kulisy Białego Domu zdominowały narrację, Kardynał z Kremla trzyma się bliżej operacyjnego poziomu wywiadu i pola walki. Dzięki temu książka ma bardziej klasyczny szpiegowski charakter, momentami przypominający dzieła Le Carré, choć w znacznie bardziej technokratycznym wydaniu.


Minusy:

- Styl narracyjny i tempo

Clancy jest dokładny, ale ta dokładność bywa męcząca. Proza bywa sucha i techniczna, miejscami wręcz pozbawiona literackiej lekkości. Opisy systemów uzbrojenia, struktur organizacyjnych i procedur wywiadowczych zajmują tyle miejsca, że zdarza się zapomnieć o bohaterach. Książce przydałoby się więcej scen emocjonalnych, budujących relacje czy pogłębiających psychologię postaci.

- Płaskie postacie drugoplanowe

Poza Filitowem i Ryanem, większość postaci to funkcje fabularne, nie pełnokrwiste jednostki. Zwłaszcza bohaterowie po stronie radzieckiej bywają jednowymiarowi, a ich dialogi brzmią czasem sztucznie. Clancy’emu brakuje tej umiejętności budowania subtelnych portretów, którą wyróżniali się pisarze pokroju Grahama Greene’a czy wspomnianego już Le Carré.

-Zmienne napięcie

Książka potrafi wciągać, zwłaszcza w momentach akcji – jak dramatyczna ucieczka z Afganistanu, czy kulminacyjny moment operacji ratunkowej – ale między tymi scenami są długie przestoje. Dla czytelnika nastawionego na tempo rodem z gier akcji, lektura może okazać się frustrująca.


Czy warto?

Tak – pod warunkiem, że wiemy, czego się spodziewać. Kardynał z Kremla to nie jest powieść sensacyjna w hollywoodzkim stylu, lecz rozbudowany thriller polityczno-technologiczny, który nagradza cierpliwego czytelnika. To książka, która pokazuje, jak złożone były relacje między USA i ZSRR w okresie końca zimnej wojny, oraz jak wielką rolę odegrały informacje i technologia w globalnym konflikcie.


Podsumowanie:
Kardynał z Kremla to powieść ambitna, momentami fascynująca, ale wymagająca od czytelnika skupienia i cierpliwości. Clancy snuje złożoną opowieść o lojalności, zdradzie, technologii i ideologiach – ale robi to w stylu, który nie każdemu przypadnie do gustu. Dla fanów Clancy’ego – pozycja obowiązkowa. Dla pozostałych – ciekawa, choć niekoniecznie pierwsza w kolejce do przeczytania.

Moja Ocena: 8/10