Recenzja Komiksu: Spider-Gwen: Ghost-Spider #4 – Emocjonalny epilog
„Spider-Gwen: Ghost-Spider” #4 to numer, który balansuje na granicy dwóch światów z jednej strony jest to najbardziej emocjonalny i najlepiej napisany fragment dotychczasowego runu, z drugiej zaś… kompletnie nie pasuje do reszty historii. To jednocześnie poruszający epilog wydarzeń Spider-Geddon i oderwany od głównej narracji rozdział, który sprawia wrażenie, jakby przypadkiem znalazł się w tej serii.
Żałoba w pajęczym multiversum
Scenariusz Seanan McGuire koncentruje się na żałobie po śmierci Spider-Man Noir i Spider-UK dwóch bohaterów, którzy zginęli podczas wydarzeń Spider-Geddon. Gwen odwiedza bliskich zmarłych w ich własnych uniwersach, by przekazać im bolesną wiadomość.
Na kartach zeszytu widzimy:
pożegnanie na Loomworld, gdzie Spider-Punk wygłasza niespodziewanie inspirującą mowę o poświęceniu i wolności,wzruszające, ale trudne rozmowy z Aunt May, Mary Jane i Felicią Hardy z uniwersum Noir,
spotkanie z Lady Spider na Ziemi-803, która organizuje pogrzeb dla Spider-UK,
intymną rozmowę z Peterem Parkerem z głównego uniwersum Marvela, w której Gwen przyznaje, że chce zostać na swojej Ziemi, by być bliżej ojca i przyjaciół.
Całość zamyka symboliczna scena powrotu do Nowego Jorku Earth-65 i myśl Gwen, że „legendy nigdy nie umierają”.
Mocne strony – sceny, które zostają w pamięci
Trzeba przyznać, że McGuire świetnie pisze Gwen Stacy. Dialogi są naturalne, pełne emocji, a ton opowieści doskonale oddaje ciężar straty. Nawet jeśli czytelnik nie zna szczegółów Spider-Geddon, można poczuć wagę wydarzeń. Szczególnie wyróżniają się sceny:
konfrontacja z Aunt May Noir (jej gniew i ból są autentyczne, nawet jeśli trwają tylko chwilę),subtelna, ciepła relacja między Gwen a Mayday Parker,
rozmowa z Peterem z Earth-616, która przypomina o obietnicy z czasów Spider-Verse.
Rosi Kampe i Takeshi Miyazawa dostarczają oprawę graficzną, która przewyższa poprzednie numery jest więcej detali, lepsza ekspresja twarzy i starannie dobrana kolorystyka oddająca klimat poszczególnych światów.
Problem – numer bez domu
Największy problem #4 to fakt, że choć czyta się go dobrze, to… nie wiadomo, co on tu robi. Trzy pierwsze zeszyty były chaotycznymi tie-inami do Spider-Geddon, a ten jest emocjonalnym epilogiem, który działa lepiej niż cały dotychczasowy run, ale jednocześnie nie wnosi wiele do samej serii Ghost-Spider.
Jeżeli ktoś nie czytał Spider-Geddon, łatwo poczuje się zagubiony brak tu porządnego streszczenia wcześniejszych wydarzeń. W efekcie historia jest mniej przystępna dla nowych odbiorców, a sama Gwen, choć na pierwszym planie, jest raczej przewodniczką po żałobie innych niż aktywną bohaterką własnej opowieści.
Podsumowanie
„Spider-Gwen: Ghost-Spider” #4 to paradoks najlepszy jakościowo numer w dotychczasowym runie, ale jednocześnie taki, który najłatwiej byłoby pominąć w kontekście samej serii. To pięknie napisany, emocjonalny epilog Spider-Geddon, jednak jako część Ghost-Spider wypada z rytmu narracji i przypomina raczej dodatkowy rozdział eventu niż ciąg dalszy przygód Gwen.
Dla fanów postaci i multiversum Spider-Mana zdecydowanie warte przeczytania. Dla nowych czytelników lepiej zacząć od #5.
Plusy:
+Świetnie napisane dialogi, dużo emocji+Dobre, momentami wzruszające interakcje między postaciami
+Udana oprawa graficzna, lepsza niż w poprzednich numerach
+Dobre wykorzystanie postaci pobocznych z różnych uniwersów
+Mocny motyw żałoby i refleksji nad stratą
Minusy:
-Oderwany od głównej narracji serii-Brak streszczenia Spider-Geddon utrudnia lekturę nowym odbiorcom
-Gwen miejscami bardziej obserwatorem niż aktywnym uczestnikiem
-W kontekście serii – do pominięcia, w kontekście eventu – ciekawy dodatek
Moja Ocena 6/10