Recenzja Komiksu: Spider-Gwen: Ghost-Spider #3 – Zmarnowany potencjał w świecie alternatywnej Gwen
Po dwóch pierwszych numerach można było oczekiwać, że finał tej historii będzie emocjonalny, intensywny i pozwoli w pełni wykorzystać potencjał uniwersum, do którego trafiła Gwen z Earth-65. Niestety, trzeci zeszyt Spider-Gwen: Ghost-Spider w dużej mierze rozczarowuje jest pośpieszny, przewidywalny i pozbawiony napięcia, a sam finał pozostawia więcej pytań niż satysfakcji.
Szybkie zakończenie w miejsce rozwinięcia fabuły
Historia zamyka wątki rozpoczęte w ramach tie-inu Spider-Geddon, pokazując, co działo się z Gwen po wydarzeniach z drugiego zeszytu tego eventu. W teorii miało to być emocjonujące domknięcie pobytu bohaterki w alternatywnym świecie, gdzie jej odpowiednik stał się Zielonym Goblinem. W praktyce wszystko dzieje się zbyt łatwo i zbyt szybko.
Gwen i MJ namierzają lokalizację tutejszej Gwen Stacy, kierując się tropami powiązanymi z zespołem muzycznym znanym z Earth-65. Znajdują ją w opuszczonym magazynie miejscu, które w obu rzeczywistościach ma znaczenie. Wydawać by się mogło, że czeka nas trudna walka psychologiczna, próba dotarcia do przyjaciółki uwięzionej w mrocznej tożsamości… Tymczasem MJ wypowiada kilka przeciętnych, mało poruszających zdań i ku zdziwieniu problem znika. Goblin-Gwen momentalnie „wraca do siebie”, a dramat, który mógł trwać jeszcze przynajmniej dwa numery, zostaje zamknięty w kilku kadrach.
Zmarnowana szansa na emocje
Od początku tej historii sugerowano, że Earth-65 Gwen jest absolutnie niezbędna, by ocalić swoją alternatywną wersję. Tymczasem w kulminacyjnym momencie wydaje się… zupełnie zbędna. To MJ odgrywa główną rolę w „rozbrojeniu” Goblin-Gwen, a sama protagonistka jest bardziej obserwatorką niż aktywnym uczestnikiem finału. To ogromny problem narracyjny kiedy postać, której losy śledzimy, zostaje zepchnięta na boczny tor w kluczowej scenie, cała dramaturgia siada.
W dodatku od lat próbowano tu znaleźć sposób na ocalenie tej wersji Gwen Stacy i nagle okazuje się, że wystarczy kilka zdań od MJ. Brak stopniowego przełamywania oporu postaci, brak realnych emocjonalnych scen, brak poczucia, że to walka z prawdziwym zagrożeniem psychicznym.
Aspekty techniczne – przeciętność na każdym froncie
Dialogi w tym zeszycie są przeciętne poprawne, ale pozbawione polotu i zapadających w pamięć kwestii. Również oprawa graficzna pozostaje na średnim poziomie. Styl ilustracji może mieć swój urok i lekko indie’owy klimat, ale brakuje tu zarówno dynamiki w scenach akcji, jak i głębszej ekspresji w momentach, które miały być emocjonalne.
Zakończenie tie-inu – niewiele wnosi do Spider-Geddon
Z perspektywy całego eventu Spider-Geddon, ten tie-in nie ma większego znaczenia. Gwen trafia do alternatywnego wymiaru, przeżywa krótką przygodę, po czym wraca. W kontekście głównej fabuły – zero wpływu. Jako osobna historia? Ma swój potencjał i parę ciekawych pomysłów (np. paralele między obiema wersjami Gwen), ale finał skutecznie rozmywa jakąkolwiek wagę wcześniejszych wydarzeń.
Podsumowanie
Spider-Gwen: Ghost-Spider #3 to numer, który miał szansę stać się emocjonalnym trzęsieniem ziemi, a zamiast tego jest letnim finałem, pozbawionym napięcia i dramaturgii. To komiks, który zbyt szybko zamyka ciekawy wątek, nie wykorzystuje swojego głównego bohatera i pozostawia wrażenie zmarnowanego potencjału.
Ocena końcowa: 4/10 – tylko dla najbardziej zagorzałych fanów Gwen, którzy chcą mieć komplet historii.
Plusy:
+Ciekawy pomysł na alternatywną wersję Gwen jako Zielonego Goblina+Kilka subtelnych nawiązań między Earth-65 a tą rzeczywistością
+Potencjał relacji MJ – Goblin-Gwen
Minusy:
-Finał zbyt szybki i mało emocjonujący-Zepchnięcie Earth-65 Gwen na drugi plan
-Przeciętne dialogi, brak zapadających w pamięć scen
-Brak realnego wpływu na główny event Spider-Geddon
-Średnia, nierówna oprawa graficzna