Recenzja Komiksu: Nightwing #123 – Głębia w cieniu korupcji
Dan Watters i Dexter Soy kontynuują swoją mroczną wizję Blüdhaven w Nightwing #123, tworząc komiks, który skutecznie łączy elementy kryminalnego thrillera z głębszą refleksją nad moralnością i władzą. To opowieść pełna politycznych intryg, osobistych dylematów i makabrycznych odkryć, która choć niepozbawiona drobnych niedociągnięć, utrzymuje wysoki poziom narracji i wizualnej ekspresji.
Polityka, gangi i moralne dylematy
Polityczny wymiar historii wysuwa się na pierwszy plan poprzez postać Melindy Grayson-Lin, siostry Dicka i obecnej burmistrz Blüdhaven. Watters zręcznie pokazuje, jak łatwo można przekroczyć granicę między służeniem miastu a uwikłaniem się w nieczyste gry władzy. Spheric, tajemnicza korporacja pociągająca za sznurki w mieście, oferuje Melindzie układ – współpracę w zamian za poprawę notowań. To klasyczny dylemat moralny, który stawia ją przed trudnym wyborem. Jednocześnie jej polityczny rywal, Bisogni, związany z gangiem Blockbustera, wykorzystuje chaos po ataku Flyboiz na komisariat, by forsować zwiększenie budżetu policji. Te wątki tworzą realistyczne tło dla działań Nightwinga, pokazując, jak skomplikowana jest walka z systemem od wewnątrz.
Flyboiz – ofiary czy potwory?
Sam Dick Grayson staje przed podobnym dylematem, choć w zupełnie innej skali. Jego próba ochrony członków gangu przed korupcyjnymi policjantami z Helios prowadzi go do makabrycznego odkrycia – bunkra pełnego radioaktywnych zwłok, który stał się kryjówką dla zmutowanych Flyboiz. Watters po raz kolejny udowadnia, że potrafi nadać głębię nawet najbardziej groteskowym przeciwnikom. Cryzztal, była asystentka naukowca odpowiedzialnego za mutację Flyboiz, to postać tragiczna, a nie po prostu "zły naukowiec". Jej motywacja – chęć znalezienia leku na uzależnienie – oraz późniejsze wyrzuty sumienia czynią z niej jedną z ciekawszych postaci tego cyklu. Sami Flyboiz, choć przerażający wizualnie, są przede wszystkim ofiarami systemu – najpierw uzależnionymi od narkotyku, potem wystawionymi na działanie radioaktywnych zwłok.
Sekwencja w bunkrze to prawdziwy majstersztyk zarówno pod względem narracyjnym, jak i wizualnym. Soy znakomicie oddaje makabryczny klimat tego miejsca – cienie zdają się poruszać, krzywe, nienaturalne kształty zmutowanych Flyboiz budzą niepokój, a detale rozkładających się ciał w tle dodają realizmu. Scena ucieczki Nightwinga przed hordą mutantów jest dynamiczna i pełna napięcia, a niebieskie podświetlenie kostiumu (wreszcie wykorzystane!) dodaje całej sekwencji dodatkowego, niemal surrealnego wymiaru.
Akcja i styl – mocne strony z drobnymi potknięciami
Niestety, nie wszystko w tym numerze działa idealnie. Pewien dyskomfort budzi pseudonaukowe wytłumaczenie mutacji Flyboiz – splicing DNA muszek owocowych, by wzmocnić uzależnienie, brzmi co najmniej dziwacznie. Barbara Gordon została zepchnięta do roli "głosu w komie", co jest sporym rozczarowaniem w porównaniu z jej znaczącą rolą w poprzednim cyklu. Pewien niedosyt pozostawia też postać Olivii Pearce, która wciąż pozostaje bardziej zagadką niż pełnoprawną antagonistką.
Mimo tych drobnych potknięć, Nightwing #123 to komiks, który skutecznie łączy mroczny klimat z inteligentną narracją. Watters nie boi się stawiać swoich bohaterów przed trudnymi wyborami, a Soy doskonale oddaje zarówno brutalność walki, jak i niepokojącą atmosferę horroru. To opowieść o korupcji, odpowiedzialności i cenie, jaką się płaci za ochronę innych – i chociaż nie jest doskonała, z pewnością zasługuje na uwagę.
Plusy:
+ Głębokie dylematy moralne – zarówno Dick, jak i Melinda stoją przed trudnymi wyborami.
+ Cryzztal jako świetnie napisana antagonistka – sympatyczna, mimo że odpowiedzialna za koszmar.
+ Polityczny realizm – Watters nie boi się pokazać, jak działa korupcja u podstaw.
+ Podświetlony kostium Nightwinga – W KOŃCU! Dlaczego nie wykorzystywano tego wcześniej?
+ Makabryczna atmosfera bunkra – Soy w formie przy horrorowych scenach.
Minusy:
- Nierówna jakość rysunków w akcji – niektóre panele wyglądają na niedokończone.
- Barbara Gordon zepchnięta na boczny tor – w poprzednim cyklu była partnerką Dicka, teraz tylko "głosem w kom".
- Dziwaczna pseudonauka – splicing DNA muszek owocowych, by wzmocnić uzależnienie? Hmm...
- Zbyt mało rozwinięte wątki poboczne – np. Olivia Pearce wciąż pozostaje zagadką.
Moja Ocena: 8/10