Recenzja Komiksu: Absolute Batman #7 – Gotham zamarza, a serce bije mocniej niż kiedykolwiek
Dzięki niesamowitej uprzejmości Scotta Snydera miałem okazję zapoznać się z siódmym numerem Absolute Batman przed premierą. I muszę przyznać – jako osoba, która miała mieszane uczucia wobec wcześniejszych zeszytów – ten rozdział to dla mnie wyraźny punkt zwrotny. To nie tylko najlepszy numer tej serii do tej pory, ale także jedno z najbardziej klimatycznych i emocjonalnie dojrzałych przedstawień Batmana, jakie mieliśmy okazję zobaczyć w ostatnich latach.
Gotham tonie w lodzie – nowa era Mr. Freeze’a
Największym zaskoczeniem i jednocześnie ozdobą tego numeru jest nowe wcielenie Mr. Freeze’a. Victor Jr., syn Victora Friesa, staje się centralną postacią tej opowieści i, szczerze mówiąc, przeraża zanim jeszcze zyska swoje "absolutne" moce. Jego fascynacja lodem jako symbolem boskiego zatrzymania, czystości i przetrwania została zestawiona z jego własnym doświadczeniem uwięzienia w nim – opisanym jako czyste cierpienie i ból. To nie tylko daje nowe znaczenie motywowi „zamrożenia ukochanych”, ale kompletnie odwraca emocjonalną dynamikę znaną z klasycznych wersji Freeze’a.
Ta wersja postaci to nie opanowany naukowiec z lodowym karabinem, lecz wynaturzony, wręcz junji-itowski byt – rozciągnięty fizycznie, zdeformowany przez eksperymenty i zyskujący naturalne zdolności zamrażania. Wizualnie – istna koszmarna poezja.
Bruce, przyjaciele i złamane zaufanie
Jednak to nie tylko Freeze czyni ten zeszyt wyjątkowym. Prawdziwym sercem historii są relacje Bruce’a z jego dawnymi przyjaciółmi z Crime Alley. Odkąd odkryli, że to on kryje się pod maską Batmana, napięcie w grupie rośnie. W tym numerze doszło do długo wyczekiwanej konfrontacji – emocjonalnej, bolesnej, ale potrzebnej. Snyder mistrzowsko balansuje między intymnymi rozmowami a ogólną atmosferą rozpadu więzi. Padają oskarżenia o manipulację, o to, że Bruce wykorzystywał swoje relacje tylko jako trening i źródło informacji.
To dramat, który rezonuje głęboko – bo pokazuje, że samotność Batmana nie wzięła się znikąd. To jego własne wybory, jego dystans, jego potrzeba kontroli doprowadziły do tego, że może kiedyś będzie musiał walczyć z tymi, których dziś nazywa przyjaciółmi.
Matches Malone – maska, która nabrała życia
Zaskakującym dodatkiem jest Matches Malone – nie tylko jako pseudonim, ale jako pełnoprawna postać. Snyder wywraca do góry nogami znaną koncepcję: Malone nie jest już tylko fikcyjną tożsamością Bruce’a, ale osobnym człowiekiem, którego przeszłość i relacje z bohaterem są wiarygodne i poruszające. W tej wersji pełni tę samą funkcję – zbieracza informacji z półświatka – ale jego istnienie dodaje kolejną warstwę do złożonej siatki zaufania, lojalności i zdrady, którą Snyder misternie snuje w tle.
Ark M, Joker i przyszłość Gotham
Zeszyt zasypuje nas zapowiedziami. Ark M – tajemnicze miejsce, o którym coraz więcej się mówi – wydaje się kluczem do przyszłości serii. Kolejne nazwiska znanych łotrów Batmana przewijają się w tle, co sugeruje, że nadchodzi coś znacznie większego. Ale zamiast gonić za skalą, Absolute Batman #7 skupia się na jednym wątku: Freeze i Bruce. I wychodzi mu to doskonale.
Oprawa graficzna – chłód nigdy nie wyglądał tak dobrze
Z całym szacunkiem dla Dragotty, ale to Marcos Martín i kolorysta (najpewniej Muntsa Vicente) wynoszą ten zeszyt na inny poziom. Od pierwszej strony wizualnie czujemy, że coś się zmieniło. Sceny dialogowe w cieniu, gra sylwetkami, miękko zaznaczone emocje na twarzach postaci, chłodne, ale żywe kolory Gotham nocą i za dnia – to wszystko przypomina animowane Batman: TAS z nutą Akiry.
Jest w tym coś niepokojącego i pięknego zarazem. Dwustronicowe rozkładówki, jak ta z pełną peleryną Bruce’a, dają wrażenie skali i majestatu, a jednocześnie pokazują, jak krucha jest jego fasada. Martín bawi się perspektywą, przejściami między przeszłością a teraźniejszością – to wizualna uczta.
Podsumowanie
Absolute Batman #7 to bez dwóch zdań najlepszy numer serii i jeden z najlepszych komiksów o Mrocznym Rycerzu w ostatnich latach. Zamiast pędzić w stronę kolejnej wielkiej bitwy, Snyder robi krok wstecz i zanurza się w psychologię bohaterów. Rozwija nie tylko główne postacie, ale i samą przestrzeń Gotham, czyniąc ją pełniejszą, bardziej żywą – i bardziej przerażającą.
Jeśli kolejne numery utrzymają ten poziom, to Absolute Batman może stać się jednym z najważniejszych tytułów ostatniej dekady.
Plusy:
+ Nowa, oryginalna i przerażająca wersja Mr. Freeze’a
+ Emocjonalna konfrontacja Bruce’a z przyjaciółmi z Crime Alley
+ Zaskakująco dobrze napisany Matches Malone jako realna postać
+ Przemyślane dialogi i głęboka warstwa psychologiczna
+ Fenomenalna oprawa graficzna – Marcos Martín w najwyższej formie
+ Klimat, który przywołuje najlepsze momenty z Batman: TAS i Akiry
Minusy:
- Fani dynamicznych scen akcji mogą poczuć niedosyt – numer jest mocno oparty na dialogach
- Pojawia się wiele wątków zapowiadających przyszłość, ale nie każdy zostaje rozwinięty (jeszcze)
- Dla nowych czytelników brak streszczenia poprzednich wydarzeń może być barierą wejścia
Moja Ocena: 9/10