Recenzja Komiksu: Hellverine #2 (2024) – Gdzieś między piekłem a... rozczarowaniem

 


Po bardzo obiecującym i intensywnym pierwszym numerze, Hellverine #2 nieco traci impet. Choć znajdziemy tu kilka ciekawych momentów – zwłaszcza w partii retrospektywnej – całość okazuje się mniej spójna i mniej angażująca niż otwarcie serii.


Mocny horrorowy klimat… w połowie

Największą zaletą numeru jest bez wątpienia dłuższy flashback w środku zeszytu, który działa jak krótka opowieść grozy. Ma świetny nastrój, precyzyjne tempo i dobrą narrację – czyta się go jak fragment z dobrze skonstruowanego horroru klasy B. Szkoda tylko, że przez tę sekwencję wątek współczesny został zepchnięty na margines. Obecne wydarzenia przelatują niemal zbyt szybko i kończą się... w zasadzie antyklimaksem.

Pióro Percy’ego – nierówne, ale świadome

Benjamin Percy tym razem nie trafia idealnie z narracją. Brakuje tej płynności i dramaturgii, jaką mieliśmy w pierwszym numerze. Momentami bywa zbyt ekspozycyjny, a miejscami powtarza informacje, które czytelnik już zna – zwłaszcza pod koniec, gdy pojawia się Doctor Strange, by podsumować coś, co chwilę wcześniej zostało pokazane. Jednak warto docenić jedną rzecz: Percy potrafi wpleść kontekst Marvelowskiego uniwersum bez uczucia sztucznego "cross-overowania". Krakoa, status mutantów, sytuacja Strange’a – wszystko jest, ale subtelnie zarysowane.

Hellverine – potwór bez ognia

Największy problem? Tytułowy Hellverine nie robi takiego wrażenia, jakie powinien. Projekt postaci w ruchu wygląda... dziwnie. Czaszka zamiast maski wypada karykaturalnie, a brak płomieni, które zwykle towarzyszą Ghost Riderowi, odbiera tej postaci piekielnej siły. Wygląda to bardziej jak cosplay niż istota z innego wymiaru.

Grafika i klimat – częściowy ratunek

Geoffrey Ienco odpowiadający za rysunki ma momenty lepsze i gorsze. Sceny akcji są dynamiczne, ale rozmowy wypadają sztywno. Mimika i pozy postaci są drewniane, przez co niektóre sekwencje dialogowe tracą na sile. Jednak same tła, mrok i kolorystyka budują klimat – szczególnie w momentach horrorowych.

Hellverine #2 nie jest złym komiksem, ale po mocnym starcie jest to krok wstecz. Zabrakło równowagi między klimatem grozy, a prowadzeniem akcji. Historia dryfuje między budowaniem tajemnicy a zbyt oczywistą ekspozycją. Mimo to, w serii nadal drzemie potencjał – jeśli Percy zdecyduje się bardziej postawić na atmosferę i pogłębianie postaci, Hellverine może jeszcze zaskoczyć.


Plusy:

+Świetny flashback z horrorem w tle

+Nastrojowy klimat grozy

+Umiejętne osadzenie w świecie Marvela bez chaosu


Minusy:

-Niespójność strukturalna zeszytu

-Antyklimatyczne zakończenie

-Hellverine wygląda zbyt groteskowo

-Narracja chwilami sucha i powtarzalna



Moja Ocena: 6/10