Recenzja Komiksu: Absolute Batman #1 – Rewolucyjny Początek Nowej Legendy

Gdy DC ogłosiło powstanie Absolute Universe, wielu fanów, w tym ja, podchodziło do tego pomysłu z ostrożnym sceptycyzmem. W końcu trudno było nie dostrzec inspiracji sukcesem nowego Ultimate Universe Marvela. Jednak po lekturze Absolute Batman #1 wszelkie wątpliwości rozwiewają się jak dym nad Gotham. Scott Snyder i Nick Dragotta nie tylko udowadniają, że DC ma swój własny, potężny głos w tej grze, ale też kreślą wizję Batmana, która może konkurować z kultowym Ultimate Spider-Manem.
Świat bez nadziei, Batman z krwi i kości
Nowy Bruce Wayne to nie arystokrata wyniesiony ponad miasto, ale człowiek, który wykluł się z jego mrocznych ulic. To wizja Darkseida spełniona – Gotham pozbawione nadziei, gdzie brutalne morderstwa są codziennością, a przemoc to rozrywka. Snyder nie odtwarza znanej nam historii, lecz buduje ją od nowa, zachowując esencję Batmana, ale nadając mu świeży kontekst. Ten Bruce nie spogląda z góry na miasto – on wspina się po jego gruzach, by je ocalić.
Narracyjne mistrzostwo i eksperymentalna forma
Snyder, znany z epickich narracji („Court of Owls”, „Death Metal”), znów udowadnia, że potrafi zaskakiwać. Tym razem opowieść prowadzi starszy, zgorzkniały Alfred Pennyworth, agent MI6, którego perspektywa nadaje historii głębi. To nie tylko wprowadzenie do nowego Batmana, ale też do Gotham, które jest niemal żywym antagonistą – zgangsteryzowanego, okrutnego, pełnego postaci jak przerażający Party Animal Gang czy mroczny Black Mask.
Akcja jest gęsta od emocji, ale nigdy nie przytłacza. Dragotta i kolorysta Frank Martin tworzą wizualny poemat: od dynamicznych, niemal dzikich sekwencji walki (np. Batman używający swojego symbolu jako topora! No tego sie nieda przebić!!), po momenty jak pierwsze założenie maski, gdzie Bruce jest jedynie sylwetką rozświetloną zachodzącym słońcem. To arcydzieło komiksowego ekspresjonizmu.
Dlaczego to MUST-READ?
- Nowy początek, który nie niszczy, ale pokazuje inną interpretacje: Snyder nie burzy mitu Batmana – odsłania jego rdzeń w nowym świetle.
- Artystyczna rewolucja: Dragotta, znany z eksperymentalnych prac, tu przekracza siebie. Jego panele oddają chaos Gotham i dzikość Batmana.
- Gotham jako bohater: Miasto jest bardziej brutalne niż kiedykolwiek, a jego mieszkańcy – od Alfreda po przyszłych wrogów – czują się autentyczni w swojej złożoności.
Jedyny zarzut?
Delikatne nawiązanie do Jokera, które może budzić obawy o kolejne „zmęczenie clownem”. Ale nawet tu Snyder zaskakuje – ten Joker może być odwróceniem ról znanych z głównego uniwersum.
Podsumowanie: All-In na Absolute Universe
Absolute Batman #1 to nie tylko świetny komiks – to manifest. DC udowadnia, że potrafi nie tylko odpowiedzieć na wyzwanie Marvela, ale postawić własne, śmiałe kroki. To historia, która łączy klasykę z nowoczesnością, a jej pierwszy numer zasługuje na 10/10 – nie tylko za jakość, ale za obietnicę czegoś wielkiego.
Jeśli kochasz Batmana, ale masz ochotę na coś, co znów przyprawi cię o dreszcze – to pozycja obowiązkowa. Gotham wzywa. Wróć do niego.
Moja Ocena: 10/10